Pomimo rozpowszechnionej przez różnego rodzaju artykuły czy publikacje popularno-naukowe teorii, że religia Majów czy ludów Mexica (potocznie nazywanych Aztekami) miała charakter politeistyczny – wiadomo dzisiaj, m.in dzięki badaniom takich antropologów jak Miguel L. Portilla, James Maffie czy prof. Andrzej Wierciński, że w kręgach elit zarówno majańskich, jak i azteckich, sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej.
Kluczowym pojęciem w religii i filozofii zarówno Azteków, jak i Majów – jest koncepcja rozproszonej „boskiej esencji”, którą Majowie określali terminem „k’ulel” (ch’ulel), natomiast Aztekowie „teotl”. Chociaż pierwsi badacze prekortezjańskich kultur Mezoameryki (Sahagun, Motolinia) błędnie tłumaczyli „teotl” jako „Bóg” czy „bóstwo”, w kontekście nowych badań wiadomo że odnosiło się ono do duchowej, wszechobecnej energii, esencji wszechświata. Jego wczesna forma oznaczała najprawdopodobniej „ogień niebiański” (wg dr Justyny Olko). Definiowanie „teotl” jako bóstwa i katalogowanie różnych azteckich „bóstw” na zasadzie naiwnego katalogu antycznych Bogów rodem z Grecji, nie ma nic wspólnego z koncepcją boskości wg kultur Mezoameryki. Boska substancja jest wszechobecna w różnym natężeniu, wysyłana na ziemię w formie ciepła (słonecznego), czasu, przeznaczenia. Niezwykle precyzyjny kalendarz sakralny służył do poznawania możliwych kombinacji sił boskich. Siła ta ulegała podziałom, transformacji oraz dowolnie łączyła się w celu wytworzenia nowych bytów, „bóstw”, o różnym „natężeniu” boskiego objawienia. To samo „bóstwo” (będę potocznie używał tego terminu, odnosząc go do szczególnego rezerwuaru skonkretyzowanej, „skumulowanej” teotl/k’ulel) mogło być obecne w różnych miejscach i różnym czasie. Stąd też w mitologii i religii zarówno Majów jak i Azteków pojawiają się współdzielone atrybuty różnych „bogów”, replikowanie różnych cech źródła, płynna granica pomiędzy różnymi manifestacjami/personifikacjami „teotl”. Teotl to również ciągle aktywna, dynamiczna, samo-regenerująca i samo-generująca święta „moc”. Podstawa wszystkiego co istnieje. To wręcz najgłębsza cecha i sens istnienia. Należy ją właściwie bardziej postrzegać jako pewien proces. Ogromna liczba imion bogów majańskich czy azteckich, których cechy i sfera działania często się przenikają – wskazuje, że identyfikowanie takiej koncepcji boskości z politeizmem jest poważnym uproszczeniem (wg prof. A. Wiercińskiego – politeizmem był co najwyżej w świadomości prostaczków, podobnie zresztą jak może być odbierany np. katolicyzm z jego ludowymi kultami lokalnymi Madonn i Świętych Pańskich). Nosicielami takiej boskiej, rozproszonej esencji mogły być również szczególne miejsca, szczególni ludzie (władcy, kapłani, herosi) czy święte przedmioty.
Główną osią, źródłem i najwyższą personifikacją boskiej substancji był Ometeotl (z nahuatl: „Bóg Dwoistości”, „Bóg Dwa”) – Bóg w którym tkwi „potencjał ku dwoistości”. Prof. Andrzej Wierciński przeprowadził w swojej książce „Magia i religia” bardzo bogatą analizę semantyczną terminu „Ometeotl”. Koncepcję najwyższego Boga ludy Mexica (Aztekowie) przejęły prawdopodobnie od Tolteków. W społeczeństwie azteckim funkcjonowała grupa kapłanów zwanych w języku nahuatl Tlamatinime (mędrcy), pochodzących m.in z takich miast jak Texcoco, Huexotzineo, Chalco, a której członkiem był między innymi słynny władca Texcoco – Nezahualcoyotl. Dziełem tej elitarnej i ezoterycznej w pewnym stopniu grupy było reaktywowanie, a także rozbudowanie i przewartościowanie idei najwyższego Stwórcy. Mędrcy Nahua z grup tlamatinime doszli do pojmowania Ometeotla jako „hermafrodytycznej zasady wszechświata, siły kosmicznej będącej początkiem życia wszelkich istot i jednocześnie dynamiczną podstawą kosmosu mającą początek w samej sobie” (tutaj cytuję za Ryszardem Tomickim. Więcej w jego artykule „Sztuka jako „Rzeczywistość Jedyna” w kulturze ludów Nahua”. Autor odnosi się tam do określeń istoty Boga-Ometeotla w kulturze Azteków: Yohualli-ehecatl („niewidzialny i niepoznawalny”), Ipalnemohuani („dzięki któremu żyje się”), Tloque in Nahuaque („Pan bezpośredniej bliskości”), Moyocoyani („ten, który sam się wymyślił”).
Siedzibą Ometeotla jest Omeyocan, czyli „Miejsce Dwoistości”. W azteckich formułkach obrzędowych przy urodzinach dziecka, przytaczanych przez Sahaguna, nazywane jest ono również Miejscem Bardzo Wysokim, znajdującym się ponad 12 strefami nieba. W „najwyższej” 13-tej strefie, powstaje więc „teotl” poprzez który manifestuje się Bóg, tworzone są dusze ludzkie, które tam z powrotem wracają, po całkowitym oczyszczeniu się z ziemskich naleciałości i pamięci. Powiada się. że jest to miejsce, „gdzie się żyje”, skąd wysyłane są dusze do ludzkich zarodków, które muszą przebyć daleką drogę przed swoim ukształtowaniem w łonie matki. W Omeyocan określany jest potencjał, pewien „ogólny program postępowania” ludzi i całego istnienia. Nazywany też bywa „Domem z Piór Ptaka Quetzal”. Największym darem jaki otrzymuje człowiek, jest możliwość nawiązywania i utrzymywania kontaktu z tą boską sferą. Mistyczne połączenie ze światem nadprzyrodzonym, z „teotl”, wyrażało dla Indian równowagę między elementami przeciwnymi i było podstawą ich filozofii. Krystalizowało się w przekonaniu o powiązaniu wszystkiego, czyli immanentnym zespoleniu światła i cienia, szczęścia i cierpienia, życia i śmierci. W ciekawy sposób określa się Omeyocan we fragmentach „Cantares Mexicanos”, cytowanych przez Leona M. Portillę, gdzie w odniesieniu do Ometeotla mówi się, że jest „rozpostarty na pępku świata, spoczywa w kryjówce z turkusów, […] znajduje się w wodach koloru niebieskiego ptaka”.
Wszakże istotą sprawy jest to, że Omeyocan to dom Ometeotla, potencjału ku dwoistości, czyli różnicowania świata w pary biegunowych przeciwieństw. Im bliżej Źródła, tym bardziej zanika dualność (mimowolnie nasuwa się tutaj koncepcja chińskiego Tao). Ometeotl jest niepoznawalnym źródłem wszystkiego co istnieje i żyje. Wg kodeksu Rios nie składa mu się ofiar ani nie przedstawia jego wizerunków. Jest niestworzony, bo wytworzył/wymyślił sam siebie (Moyocayani), jest niewidzialny i nieuchwytny jak Wiatr Nocy (Yohualehecatl).
Według Nezahualcoyotla (wspomniany wybitny filozof prehiszpański, władca Texcoco), najwyższy Bóg Ometeotl nie tylko rzeczy stwarza na podobieństwo sztuki, ale też je przekształca i niszczy („zaciemnia”). Pisze więc: „jedynie Ty przemieniasz rzeczy jak to dobrze wie nasze serce”, i dalej: „potem zniszczysz Orły i Jaguary” oraz: „my żyjemy tylko w Twoich malowidłach, tutaj, na ziemi”. W związku z tym pada pytanie: „czy ludzie mają korzenie, czy są rzeczywiście? Nikt nie wie w zupełności, co jest Twym bogactwem, czym są Twoje Kwiaty, o Twórco Samego Siebie” (kwiaty to bardzo złożony, ezoteryczny symbol w mistyce kultury nahuatl. Więcej o tym zagadnieniu u prof. Wiercińskiego oraz w „Burning Water: Thought and Religion in Ancient Mexico” L.Sejourne). W kontekście pytania o pochodzenie „kwiatów” pada odpowiedź:
Pochodzą tylko z jego domu, środka nieba,
tylko stamtąd pochodzą różne kwiaty …
Gdzie rozciąga się woda kwiecista,
pachnące piękno kwiatów oczyszcza się z czerni, zieloniutkie
kwiaty splatają się, przetykają:
wewnątrz nich śpiewa, wewnątrz nich świergoce ptak quetzal (fragment za Miguel L. Portilla)
W jeszcze innym przypadku wyjaśnienie pochodzenia „kwiatu” także wskazuje na najwyższą istotę, przebywającą w centrum wszechświata:
Pączkują kwiaty, są świeże, zaczynają być doskonałe,
otwierają się korony kwiatów.
Z jego środka wychodzą kwiaty, pieśni:
ponad ludźmi je rozsypujesz, rozsiewasz je.
To Ty jesteś tym, który śpiewa.
Otwieranie się „koron kwiatów” i „pączkowanie” ma również swój ukryty sens. Celem inicjacji i ascezy w ujęciu azteckim, miał być stan, w którym ludzkie ciało wchodzi w proces metaforycznie określany jako „pojawianie się pączków i kwiatów” (za Sejourne. Ponadto ciekawie o analogii pomiędzy symbolizmem kwiatów u Azteków, a inicjacji tantrycznej i czakramami w hinduizmie pisze prof. A. Wierciński).
Wracając do koncepcji Boga Najwyższego – aztecka formułka wypowiadana w czasie rytualnej kąpieli noworodka pozwala oczyścić go od odziedziczonego pra-zła na skutek obecności „rozdwojonego Ometeotla”, który w tej funkcji konkretyzuje się w boginię wody – Chalchiuhtlicue (Ta W Spódnicy z Drogocennych Kamieni) i jej partnera – Chalchiuhtlatonac (Jarzący Się Kamień Drogocenny). Ometeotl przechodzi więc szczegółowszą manifestację poprzez sprzęgnięcie się z obiektem, poprzez który działa. W tym przypadku z żywiołem wody. Ojcostwo Ometeotla nie polega na tym, że obdarza przeznaczeniem człowieka (to przeznaczenie nie jest oczywiście wyznaczone w sztywny sposób. Człowiek może na nie wpływać. To jedynie pewien „potencjał”), nie na tym, że w dosłowny sposób troszczy się o niego w czasie jego życia – ale przede wszystkim na tym, że w swej siedzibie, w Omeyocan, tworzy On zasadniczy składnik duchowy człowieka, zalążek późniejszego jego przeznaczenia. Składnik ten to zarazem najwewnętrzniejsza istota jego indywidualności. W pełni duchowa. W tym składniku jest on odbiciem Ometeotla. U Majów Tzotzil niematerialny wymiar boskości k’ulel to „eteryczna dusza skupiona w sercu”, stanowi niewyczuwalną, subtelną esencję człowieka”.
Ometeotl określany jest również jako Tloque Nahuaque czyli Pan albo Właściciel Bezpośredniej Bliskości w Okręgu (nahuaque). Jest to więc „Pan najwewnętrzniejszej istoty integrującego centrum każdej rzeczy”. Dalej za prof. Wiercińskim – formułki obrzędów związanych z narodzinami przekazują obraz Ometeotla i Jego ojcowsko-macierzyńskiego rozdwojenia w sposób dobitnie podmiotowy i osobowy z jednej strony, a z drugiej jako quasi-punktowy, wyjściowy stan osobowości. Jest więc wszechobecny, ponad 12 strefami niebiańskimi i zarazem jest centralną, najbardziej integralną częścią ludzkiej osobowości. Najwyższa strefa Nieba okazuje się więc jednocześnie tą najwewnętrzniejszą!. Ometeotl to w końcu jedność przeciwieństw. Koncepcyjnie znów przychodzi tu na myśl chińska filozofia. Tym razem ying-yang… Enigmatyczny i godny uwagi jest poemat z 1550 r. zapisany w „Historia Tolteca-Chichimeca”. Jego fragment:
… posłanie mego głównego Pana,
Zwierciadło, które powoduje ukazywanie się rzeczy.
Już idą, już zostali przygotowani.
Upijajcie się, upijajcie się.
Praca Ometeotla.
Wytwórca ludzi,
Zwierciadło, które powoduje ukazywanie się rzeczy.
Zadymione zwierciadło to imię Tezcatlipoki (kolejnej konkretyzacji Ometeotla, chociaż w świadomości pospólstwa w społeczeństwie azteckim, Tezcatlipoka postrzegany był jako kolejne „bóstwo”). Tezcatlipoka to trickster, antagonista, personifikacja „ciemnej strony” natury Quetzalcoatla (czyli „Upierzonego Węża”, u Majów – Kukulkana), a precyzyjniej rzecz biorąc – podświadomości Quetzalcoatla, o czym świadczy mit o lustrze, które Tezcatlipoca przystawia mu do twarzy. Quetzalcoatl-Kukulkan funkcjonował również jako postać historyczna. Jako najwyższy kapłan i legendarny władca Tolteków – Ce Acatl Topiltzin Quetzalcoatl, „modlił się do wnętrza nieba”, kierował swoje modlitwy do:
Tonacatecuhtli (Pan Środków do Życia),
Tonacacihuatl (Pani Środków do Życia),
Tecolliquenqui (Ta Która Przybiera się w Węgiel),
Eztlaquenqui (Ten Który Przybiera się w Krew)
[…]
Tam do nich wołał… do Omeyocan.
… Jednym słowem – zbawca Quetzalcoatl-Kukulkan jako kapłan modlił się do Ometeotla! Poprzez serię boskich imion, wyrażających za każdym razem parę męsko-żeńską, stanowiącą kolejne uszczegółowienia (konkretyzację) Boga Dwoistości. Poprzez skonkretyzowanie do Tonacatecuhtli (Pana Środków do Życia), Omeyocan „transformuje” się w rajski Tamoanchan (którego symbolem jest Ukwiecone Drzewo Życia), czyli swojego rodzaju centrum generatywne. Azteckiemu Tamoanchan odpowiada w religii Majów Tam-moan („Miejsce Ptaka Moan”, czyli Quetzala), które jest symbolem najwyżej, 13 strefy Nieba. Majowski Ometeotl to Oxlahunti-ku, czyli „Jedyny Bóg Trzynaście”. Terminem Oxlahunti-ku Majowie określali przecież zbiorczo wszystkie „bóstwa” związane z 13 poziomami Nieba! (wg dr Jarosława Źrałki. Szczegóły w książce „W krainie czerni i czerwieni. Kultury prekolumbijskiej Mezoameryki). Oczywiście symbolika samego Quetzalcoatla (Upierzonego Węża), który jest żywym ucieleśnieniem paradoksu, a więc łączenia przeciwieństw (wąż, który nigdy nie dosięgnie nieba i święty ptak Quetzal, który nigdy nie siada na ziemi) nie wymaga raczej obszernych wyjaśnień.
Co ciekawe, rajski Tamoanchan/Omeyocan to również Kraina Czerni i Czerwieni (z nahuatl: Tlillan-Tlapallan), do której wg mitów odpłynął przecież Upierzony Wąż Quetzalcoatl, zapowiadając swój powrót (co miało jak wiadomo daleko idące skutki na etapie konkwisty). Czerń i Czerwień to w kulturach Mezoameryki synonim mądrości. Symbolicznie określano tak m.in kodeksy i zawartą w nich wiedzę. Tlillan-Tlapallan było metaforycznym określeniem Krainy Mądrości, wynikającej z poznania jedności wszelkich par biegunowych przeciwieństw (na najgłębszym, ezoterycznym poziomie poznania – przeciwieństwa są przejawem tej samej tożsamości). Dlatego też, kolejnym uszczegółowieniem Ometeotla po parze Tonacatecuhtli – Tonacacihuatl w wyżej cytowanej modlitwie Quetzalcoatla skierowanej do Omeyocan, pojawiają się kolejno: Tecolliquenqui (Ta, Która Przybiera się w Węgiel), a więc czerń oraz Eztlaquenqui (Ten, Który Przybiera się w Krew), a więc czerwień (więcej o koncepcji Tlillan-Tlapallan w tekstach prof. Wiercińskiego).
Analogiczną do Ometeotla koncepcją jest majański Hunab-ku. Wg XVI-wiecznego Słownika Motul: „Jedynie żywy i prawdziwy Bóg, największy z Bogów ludu z Jukatanu, który nie ma wizerunku, ponieważ, jak powiadają, brakuje pojęcia Jego postaci, gdyż jest Bezcielesny”. Hunab-ku pojawia się również w księdze Chilam Balam z Chumayel, spisanej przez Majów już po konkwiście.